poniedziałek, 25 lutego 2013

skurwiały poniedziadziałek

Cześć. Nie lubię poniedziałków. Są generalnie 3 powody ku temu.

Numero uno - brak baki. Zazwyczaj baka kończy się w niedzielę, poniedziałek upływa mi pod znakiem ciśnienia na bucha. Słabo kontroluję złość i nerwy, humor jest popsuty po całości. Nie wiem czy bywaja dni, kiedy chce mi się bardziej palić. Chyba nie.
Nostalgia mocno, wspominam sobie to co już było i płaczę. Płaczę rzewnie słuchając Kaczmarskiego. Wieczór jakich wiele, jednak ten jest w poniedziałek. Do tego wspomnienie pysznego skuna palonego w trakcie weekendu ._.

Numero secundo - 9 lekcji. Chodzę do liceum. Jedyny plus jest taki, że mogę się wyspać - mam na 10. Jednak perspektywa siedzenia tam do 16 jest przerażająca. Do tego chujowe lekcje, począwszy od chemii, przez chujową matmę, PO, 2 języki, francuski i wychowawczą. No kurwa, mało kogoś tam nie zajebię.



Numero tercio finito - nie spotykam się z G. To straszne uczucie, gdy dzieli nas tylko kilka marnych kilometrów, a mam wrażenie że to setki mil. Brakuje mi jej oddechu na skórze, delikatnych ust muskających moje. Jej filigranowych paluszków delikatnie muskających moje ciało. Wesołych oczek wpatrzonych w moje, takich żywych i pełnych radości. Jej ciepła, gdy się do mnie tuli. Jej bijącego serduszka, gdy wtulam ze łzami w oczach głowę w jej pierś. Jej pieszczot, jej uśmiechu. Jej pogodnego śmiechu, kojącego głosu. Okropne uczucie. Do tego świadomość, że do weekendu jej nie zobaczę na żywo, no chyba, że zerwę się z kilku lekcji. Nie polecam.

Nawet nie mam lufki do ohasania, a tak bardzo by mi się teraz przydała. Całe szczęście, że mam gitarę i ona się nie skończy. I słodycze, pomimo że wpierdalam je na potęgę i kilogramy, nadal mam wagę nieco ponad 60kg przy ~185cm wzrostu. Anorektyk here, nawet gastro morderca nie pomaga. Wielka szkoda.

Nie wiem, czy mam o czym jeszcze dzisiaj pisać, chyba nie. Wolę popłakać, może to mi pomoże.
Kończę już. Dobranoc.

2 komentarze: